Ale nie tylko nieprzyjemne niespodzianki zdecydowanie utrudniły podróże...
Przedstawiam wszystkim Monte Carlo, naszego kochanego konia :)
Monte mieszka w fantastycznej stajni, gdzie poza treningami może być koniem, wychodzić w stadzie na łąkę i jeść zieloną trawę, tarzać się w błocie i cieszyć naturą :)
Konia kupiliśmy trzy lata temu. Obaj synowie trenują skoki i startują w zawodach. Nie jest to na razie poziom grand prix, ale daje nam wiele radości i pochłania sporo czasu całej rodzinie.
Niewtajemniczonym powiem, że trzy lata w jeździe konnej to takie "raczkowanie", dlatego korzystamy z każdej okazji aby zdobyć doświadczenie, jeździmy na parkury szkoleniowe i zawody kiedy tylko się da. Są już pierwsze sukcesy i jest... przyczepa :)
Nie zdradziliśmy jednak karawaningu, właśnie wróciliśmy z pierwszego krótkiego wyjazdu wakacyjnego, o których będzie kolejny post.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz