wtorek, 31 lipca 2018

Na Dolnym Śląsku cz.2

Z Jeleniej Góry udaliśmy się do miejscowości Pielgrzymka, konkretnie na Ranczo Grapa. Wspaniałe miejsce. Las dawał przyjemny cień, a na terenie nie brakowało rozrywek: plac zabaw, park linowy, jeziorko z rybami, wielka huśtawka, tyrolka czy scena, na której młodzież oazowa dawała przedstawiania.

Poniższe zdjęcia (atrakcji oraz zwierząt) zostały zaczerpnięte ze stron opisujących ranczo.






Jednak dla nas "mieszczuchów" największą atrakcją było mini zoo, które właściwie nie było mini. Na ogromnym terenie rancza można spotkać spacerujące wolno (lub na wielkich wybiegach) zwierzęta: kuce, lamy, pawie, sarenki, osiołki oraz kicające wszędzie wesoło zajączki :)





W Pielgrzymce spędziliśmy z członkami KSK "Razem w drodze" dwa dni. Dziękujemy organizatorom za wspaniałe spędzony czas i pyszne jedzenie :)


Dokarmiały nas również panie gotujące dla młodzieży z kolonii, chętnie dzieliły się tym co wspaniale pachniało z ogromnych garów w polowej kuchni:



Ale najbardziej zaszalała Danusia, robiąc moją ulubioną i najwspanialszą na świecie sałatkę owocową. Niestety wielką miskę dostałam przy świadkach, z którymi musiałam się podzielić...


Ostatni wieczór na Ranczu Grapa, następnego dnia ruszamy dalej...


Tym razem udaliśmy się do Barda. Korzystaliśmy z gościny Zajazdu pod Złotym Lwem, stacjonując na wielkiej łące przyległej do kompleksu budynków. Było nas w sumie dwadzieścia załóg, w różny sposób porozstawianych po całym dostępnym dla nas terenie. W trzy rodziny utworzyliśmy coś w rodzaju "małego rynku":


Bardo to spokojne i niewielkie (liczba mieszkańców nie sięga 3 tysięcy) miasteczko, gdzie czas wydaje się płynąć bardzo leniwie. W upalne dni na ulicach jest pusto i cicho.



Najważniejszym zabytkiem Barda jest Bazylika a w niej Figura Madonny Tronującej. Badania wykazały, że figurka ma prawie 1000 lat! Mieliśmy okazje oglądnąć ją z bliska (specjalnie dla naszej grupy została wyjęta ze szklanej gabloty) i powiem, że trzyma się zaskakująco dobrze!
Więcej można dowiedzieć się TU



Ani się obejrzeliśmy, a trzeba było wracać do domu. Nie wiem czy to dlatego, że byliśmy dość krótko (osiem dni), czy dlatego, że kiedy jest się w gronie przyjaciół, czas płynie szybciej...

poniedziałek, 30 lipca 2018

Na Dolnym Śląsku cz.1

Tegoroczne lato zaczęło się, delikatnie mówiąc, niefortunnie. Najmłodszy członek naszej załogi 1 czerwca złamał obojczyk.


Sześć tygodni w ortezie i wakacje "poszatkowane" kolejnymi rehabilitacjami. A trzeba było zapisać się na NFZ, to byśmy mieli kilka miesięcy wolnego (tak, taki czarny humor...).


Po pierwszym tygodniu rehabilitacji wyruszyliśmy na Dolny Śląsk. Kapryśna, lipcowa pogoda była dla nas łaskawa, chwilami zbyt łaskawa, zwłaszcza słońce, które nie opuszczało nas ani na moment.
Na początek wybraliśmy kemping w Sulistrowicach, nad zalewem, z piaszczystą plażą, rozległym terenem dla przyczep i kamperów oraz barem, który serwuje domowe, smaczne jedzenie i zimne piwo :)






Odwiedziliśmy znany nam już Zamek Książ, tym razem skupiając się na jego okolicach. Spacerowaliśmy po pięknym parku wśród drzew i ogromnych rododendronów.




Jednak najciekawsze dla nas były zamkowe stajnie (no tak, nie wszyscy wiedzą, że od roku mamy konia, obiecuję, że niedługo go tu przedstawię), gdzie mieści się Pensjonat Stada Ogierów Książ.




Odwiedziliśmy też Świdnicę i przepiękny Kościół Pokoju. Uwielbiam takie niezwykłe miejsca, takie jedyne, które się czymś wyróżniają wśród wielu zabytków i atrakcji turystycznych.
Kościół jest największą drewnianą barokową świątynią w Europie, prowadzi do niego aż 27 wejść, ma wyjątkowe organy (dwie pary), ołtarz jest cały z drewna, ale figury wyglądają jak z kamienia, został wybudowany w dziesięć miesięcy, może pomieścić 7,5 tys osób... Bogato zdobione wnętrze dosłownie pachnie historią... Nie będę się rozpisywać, zachęcam abyście sami odwiedzili to miejsce.





Po dwóch dniach, w myśl zasady "nie ważne gdzie, ważne z kim" opuściliśmy bardzo sympatyczny kemping w Sulistrowicach i pojechaliśmy spotkać się ze znajomymi do Jeleniej Góry. Dobrze, że z samego założenia najważniejsze było towarzystwo, bo dziwny trochę kemping tam jest... Taki piętrowy, z dużą ilością postawionych na stałe przyczep (domków właściwie), za parkingiem Biedronki (przynajmniej po zakupy blisko...) między ruchliwą ulicą a cmentarzem. Taki typowo na jedną noc, dla tych co chcą zwiedzić Jelenią Górę, więc w sumie dla nas :)






I tylko fontanna z Neptunem nieco nas zaskoczyła...


CDN