środa, 30 stycznia 2013

Pozdrowienia z trasy

Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa, maile i komentarze. Serdecznie

pozdrawiam z postoju w Kingston SE, spod ogromnego homara.



s

wtorek, 29 stycznia 2013

Adelajda

U nas jest 22.30 wtorek
Dziś męczący dzień, zrobiło się znowu gorąco (wczoraj było około 20 stopni i lekki deszcz) a my zrobiliśmy sobie długą wycieczkę do centrum Adelajdy. Trochę kultury, sztuki i historii. Główna ulica (coś jak nasza Floriańska :), wystawy o różnej tematyce, uniwersytet, chińskie miasteczko handlowo-kulinarne, ważniejsze pomniki, budynki, fontanny, hotele, spacer nad rzeką. Wszystko opiszę i zilustruję innym razem (teraz czas spać, bo jutro wyruszamy wcześnie w daleką drogę), dodam jednak kilka zdjęć z Muzeum Narodowego, gdzie bardzo mi się podobało. Główna tematyka to Aborygeni, ich kultura i sztuka. Zdjęcia (Szwagra autorstwa część) robione bez lampy, której nie wolno używać w muzeum, więc są bardziej poglądowe niż artystyczne ;)







Na koniec ciekawa, choć kontrowersyjna tematyka ;)


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Kangury :)

Jest 19:05
Wróciliśmy z polowania na kangury :) Jedne są przyjazne, inne nerwowe, jeszcze inne płochliwe. Część daje się karmić z ręki, do innych trzeba się skradać. Tak czy inaczej udało się zrobić zdjęcia z bliska, na dodatek z małym w torbie :) Żelazny punkt programu australijskiej wycieczki zaliczony :)



niedziela, 27 stycznia 2013

Kilka zdjęć

Uzupełniam relację z drogi z Polski do Australii o zdjęcia.

Frankfurt

Singapur











Nie było mi dane zobaczyć jak jest w męskiej toalecie, ale zdjęcie jest. Cały numer polega na tym, że siusiając do pisuaru, panowie widzą startujące samoloty :)




Ostatni z trzech lotów trwał 7 godzin, był spokojny, trochę trzęsło przy lądowaniu, ale widoki za oknem były fascynujące.



Na razie, wczoraj popołudniu i dziś rano widzieliśmy malutki kawałek okolicy.






Jest 19:45




sobota, 26 stycznia 2013

Opis drogi do Australii

W Australii jest 4:30 rano. Mimo męczącej podróży ciężko spać z powodu zmiany czasu. Zrobię więc krótki opis podróży.
Przygód większych, na szczęście nie było, choć momentami było śmiesznie. Już w Krakowie drukowanie mojej karty pokładowej powiesiło system, dostałam tyko dwie, teoretycznie mogłam nie polecieć dalej niż do Singapuru ;) 
Lot do Frankfurtu był bardzo przyjemny i szybki. Tam pospacerowaliśmy, wstąpiliśmy na małą przekąskę no i wreszcie oczom naszym ukazał się ogromny airbus 380. Potężna maszyna, a lot takim kolosem to sama przyjemność! Nawet 12 godzin :) 
Jeśli chodź o lotnisko w Singapurze to jest niesamowite. Mnóstwo zieleni, girlandy storczyków, sklepy, knajpki (piłam piwo za 48 zł :) ale czasem trzeba poszaleć), miejsca zabaw dla dzieci, ogrody, pawilon z motylami, SPA...  Nie udało nam się przez 7 godzin przejść całego, nie mówiąc już o skorzystaniu z atrakcji jakie oferuje. Na dodatek Tata odkrył, że lot mamy godzinę wcześniej niż myśleliśmy, więc biegiem 10 minut, jazda kolejka na właściwy terminal, znów kolejka do miejsca odlotów, znów bieg i bramki zamknięte... jeszcze. Jednak lecimy o pierwotnej godzinie:)
Lot do Adelajdy 7 godzin bez problemu. Ciepłe powitanie przez Rodzinę, wycieczka nad Ocean, grill i do spania. Opis podróży uzupełnię o zdjęcia lepszej jakości później, do tej pory w drodze, mogłam dodawać jedynie z telefonu.

Pierwsze chwile w Australii

W Australii jest 15:30. Przed 10 udało się spokojnie wylądować. Na razie widzieliśmy ocean. teraz drzemka.


piątek, 25 stycznia 2013

czwartek, 24 stycznia 2013

Frankfurt

Lot z Krakowa był spokojny.

Siedzimy na lotnisku we
Frankfurcie i patrzymy przez szybę na nasz
wielki samolot, już podstawiony.


Nadeszła ta chwila :)

Czas wynosić walizki i ruszać na lotnisko. Napiszę (i wrzucę zdjęcia) jak tylko nadarzy się pierwsza okazja :) Pozdrawiam, jeszcze z Krakowa, Ewa

wtorek, 22 stycznia 2013

Pokryte lodem


Wszystko pokryło się lodem. Kraków wygląda jak z zimowej bajki.
Zdjęcia zrobione telefonem w drodze do piekarni :)






czwartek, 17 stycznia 2013

Koala wzywa :)

Dokładnie za tydzień lecimy. Zaczynam myśleć co włożyć do walizki. Wygodne buty, krem do opalania... Najważniejsze, że APARAT gotowy. Koale, strusie, dziobaki, kangury ćwiczcie pozowanie :)



Te zdjęcia zrobił mój Tata, kiedy był w Australii w 2010 roku.


sobota, 12 stycznia 2013

Oczekiwanie na ciepłe plaże

Na dzisiejszym, zimowym spacerze z psem zmarzłam nieco.
Pocieszam się myślą, że za 12 dni ruszam w stronę słońca...
Plaże Adelajdy
Zanim zaczniemy zwiedzać, odpoczniemy właśnie tam :)


czwartek, 10 stycznia 2013

Obliczenia...

Sporo się naliczyłam, żeby wiedzieć gdzie lecę ile czasu i jak długo czekam na lotniskach...
Na rezerwacji są czasy lokalne. Biorąc pod uwagę, że w Polsce teraz jest 20:50 10 stycznia (we Frankfurcie też), w Singapurze 03:50 11 stycznia a w Adelaide 06:50 11 stycznia, wyliczyłam co następuje wg czasu polskiego:
Krk- Frankfurt LOTem 1h 40min
Oczekiwanie 4h 10min
Frankfurt- Singapur  Lufthansa  12h 05min
Oczekiwanie 7h 05min
Singapur- Adelaide Singapore Airlines 7h 00min
W sumie 32h 00min. 
Startujemy w Krakowie 24.01.13 godz 15.50 lądujemy w Adelaide polskiego czasu 25.01.13 godz 23:50, czasu lokalnego 26.01.13 godz 9:20.

A w rezerwacji stało tak:

LOT Polish Airlines
EMBRAER 170
Kraków
(KRK)
24.01.13
15:50
Frankfurt
(FRA)
24.01.13
17:30
Lufthansa
Airbus 380-800
Frankfurt
(FRA)
24.01.13
21:40
Singapur
(SIN)
25.01.13
16:45
Singapore Airlines
AIRBUS A330-300
Singapur
(SIN)
25.01.13
23:50
Adelaide
(ADL)
26.01.13
09:20

niedziela, 6 stycznia 2013

Przyczepa z nami nie leci

Jak wspomniałam, podróżujemy przyczepą. Odpowiada nam karawaning, sami wybieramy widok za oknem, miejsce na kempingu, sąsiadów i czas jaki w danym miejscu zostaniemy.
Oczywiście do Australii naszej Lalooni (to imię nadał przyczepie poprzedni właściciel i tak zostało) nie zabieramy, ale chcę ją przedstawić, tym, którzy jej nie widzieli.

                                                                                                                                                               

sobota, 5 stycznia 2013

Opera


To tak na próbę (uczę się tego Bloga, dodawania zdjęć) i tematycznie trochę. Sydney, tam (tym razem) nie będziemy. W ogóle to oszustwo, bo to Park Miniatur w Inwałdzie...

Dlaczego zaczęłam pisać?

Ten blog powstał dla wszystkich, których interesuje moja podróż do Australii. A więc i dla Ciebie, skoro to czytasz :)
Odliczanie trwa, 18 dni, już nie mogę się doczekać :)
Lecimy w rewelacyjnym składzie: mój Tata (główny sponsor i logistyk), mój Mąż, moich dwóch synów (Mateusz- lat prawie 18, oraz Maksym- lat prawie 10), Szwagier i ja, jedyna kucharka ;) Na miejscu dołączy do nas Wujek.
Lądujemy w Adelaide. Planujemy zwiedzić Robe, Portland, Port Cambell, Apollo Bay oraz Hamilton. Powrót do Adelaide, zwiedzanie okolic, odwiedziny Rodziny i znajomych, powrót do Krakowa.
To zarys ogólny, w sumie 31261 km, 26 dni, no i środek lata w Australii w środku zimy w Polsce :)