środa, 30 września 2020

Zakopane, Zakopane...

Wyjątkowy wrześniowy wyjazd. Nie karawaningowy, nie z rodziną. Siostra mnie wyciągnęła na babski, siostrzany wyjazd. To był fantastyczny pomysł, bawiłam się świetnie. Ona też :)

Zaczęłyśmy nietypowo, od Muzeum Szczęścia, gdzie wszystko (no prawie wszystko) jest w jedynym słusznym kolorze :)





Następnie udałyśmy się do "Stek Chałupy" zaspokoić duże pragnienie i nieco mniejszy głód :)

Wreszcie przyszedł czas na dokładniejsze obejrzenie naszej "miejscówki", gdzie wcześniej zostawiłyśmy bagaże. Siostra wybrała Aparthotel Cristina i był to strzała w dziesiątkę! Świetna lokalizacja, profesjonalna obsługa, piękne apartamenty i wspaniała restauracja :)

 

 
Wybrałyśmy opcję ze śniadaniem i muszę przyznać, że było warto! Już same "startery" mogły zaspokoić apetyt. Wybór był spory, od kilku rodzajów pieczywa, smoothie owocowego, mleka migdałowego, płatków, miodu, serków, owoców, aż po humus, pasztet czy guacamole...

Z karty do wyboru były dania z różnych stron świata: włoskie (fantastyczna bufala!), francuskie (tosty i omlet), angielskie (kiełbaski, jajka, fasolka), skandynawskie (łosoś) czy polskie (jajecznica, ser, wędlina).

 



 
 
Po tak fantastycznych i obfitych śniadaniach wycieczki stawały się wręcz koniecznością. Zwłaszcza, że widok z balkonu każdego ranka przypominał gdzie się znajdujemy i zapraszał w góry :)


 
Pogodę miałyśmy niemożliwie piękną, aż trudno było uwierzyć, że idzie jesień...
 
 


 



Chociaż zwykle nie wrzucam tu takich zdjęć, to tym razem chciałam Wam pokazać "siostrzyczki na szczycie", konkretnie na szczycie Kasprowego Wierchu :)
 
 
Właściwie każdy nasz dzień wyglądał podobnie: śniadanie, wycieczka, późny obiad w "Stek Chałupie" do tego dzban piwa i babskie pogaduchy, które przeciągały się do powrotu do apartamentu, wieczorem wyglądającego jeszcze przytulniej :)
 
 
 
Skoro zaczęłyśmy nieco nietypowo to i zakończenie musiało być oryginalne ;) Udałyśmy się do Harnasiowego Domu Strachów. Nawet wiedząc, że to jest "na niby" dałyśmy się wciągnąć w klimat z horrorów...



Jeszcze ostatni spacer po Krupówkach oraz zakup smacznych pamiątek i z żalem wracamy do domu...





 
Wyjazd zaliczam do tych wyjątkowo udanych. Absolutnie, zdecydowanie i konieczne w przyszłym roku powtórka!

PS. Siostrę mam najlepszą na świecie!!!



środa, 9 września 2020

Okolice Świętego Krzyża, cz 2

Będąc w Górach Świętokrzyskich z Osady Średniowiecznej cofnęliśmy się w czasie jeszcze bardziej, aż do czasów człowieka neandertalskiego. Niestety z powodu obostrzeń sanitarnych nie dostaliśmy zwiedzając słuchawek, co spowodowało trochę gorszy odbiór wystawy w Centrum Neandertalczyka. Na szczęście już tu byłam i dobrze pamiętam poprzednie zwiedzanie. I polecam, ale jak już będzie można używać zestawów słuchawkowych.

Kawałek dalej znajduje się Jaskinia Raj, do której oczywiście poszliśmy. Nie jest wielka, ale jest faktycznie piękna i pełna niesamowitych nacieków, które mają własne nazwy. Zdjęcia z neta, zakaz fotografowania.


No i obowiązkowo Chęciny. Ciekawe ruiny zamku i śliczny rynek a na nim Władysław Łokietek i ...wyborny kebab :)

A jeśli już jesteśmy przy jedzeniu, to zobaczcie jakie wspaniałe sery wędziliśmy...


 

...popijaliśmy moim ulubionym wakacyjnym trunkiem, czyli dobrze schłodzonym piwem :)



Jeśli chodzi o wycieczki w kolejnych dniach, to było ich klika. 

Warto wspomnieć o Parku Rozrywki i Miniatur - Sabat Krajno - gdzie nad wejściem wiszą kolorowe parasole, a miniatury są wyjątkowo duże. Można tm odbyć podróż po całym świecie. Mnie się podobało :)













A przy okazji uzupełniania lodówek w Kielcach zaglądnęliśmy do Rezerwatu Kadzielnia, gdzie jest ciekawa trasa tyrolska...




...ale kto mnie zna, wie, że nie dałam się skusić na tą atrakcję i wolałam podziwiać okolicę twardo stojąc na ziemi :)