niedziela, 29 września 2019

Kierunek - Morze Czarne (cz.10 - Wesoły cmentarz)


Od kilku lat podróżujemy po kempingach dość intensywnie, robiąc parę tysięcy kilometrów rocznie. W ciągu jednego wyjazdu (takiego 2 tygodniowego) potrafimy spać nawet w 10 - 12 różnych miejscach. Do tego weekendy od maja do października. Uwierzcie, że widziałam duuuużo (jak nic ponad setkę) kempingów. Ale nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego, tak zadbanego i tak dopieszczonego w każdym calu!


 

 








Z całego serca życzę właścicielom kempingu Noroc (aż umieszczę linka, aby każdy chętny trafił), żeby ich goście docenili i uszanowali ogrom serca i pracy, które tam wkładają!

Tak naładowani pozytywnymi estetycznymi doznaniami ruszamy na podbój Sapanty. Czyli oczywiście wesoły cmentarz :) Jedyny taki w Europie! Cmentarz zaczął przyjmować obecny wygląd w 1935 roku, kiedy to miejscowy artysta Stan Ioan Pătraș po raz pierwszy wykonał „wesołe” epitafium. Kontynuatorem cmentarnego dzieła S.I. Pătrașa jest Dumitru Pop Tincu. Obecnie z ponad 800 nagrobkami cmentarz jest jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Rumunii - czytamy w internecie.
Faktycznie, miejsce jest wyjątkowe, szkoda, że nie rozumiemy dowcipnych wierszyków, które mówią o zmarłych lub przyczynach, z powodu których rozstali się z życiem. Rumuni czytają i się śmieją :)











Znaleźliśmy traktorzystów...


...stolarza...

 ...lekarza...


... matkę...

...prządkę...


... i całkiem nowoczesną krawcową...

... i bardzo stary grób rolnika...


 A ci to chyba musieli mieć klawe i mało męczące życie....


Czasami nagrobki przedstawiały nie scenki z życia, a sposób w jaki zmarli odeszli...


 No cóż, ten raczej w niecodzienny sposób opuścił tą ziemię...


I to był właściwie ostatni punkt programu w Rumunii... no jak na cmentarz przystało...

CDN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz