Nawet kiedy momentami nie padało, nad drogą wisiały ciemne chmury...
Dopiero przed Oświęcimiem trochę się wypogodziło, dokładnie w miejscu (widać je z głównej drogi) gdzie kupiliśmy Burstnera :)
Tym razem wybraliśmy się do Brennej. Całą rodziną, prywatnie, nie na zlot. Nic też nie zwiedzaliśmy, to był wyjazd całkowicie rekreacyjny :)
Korzystaliśmy z atrakcji miasteczka, parku linowego (oni trzej, ja za skarby świata nie!), byliśmy w amfiteatrze i na lokalnym piwie (Brackie, polecam), wszędzie z psem :)
Spacerowaliśmy nad rzeką, chodziliśmy na lody i do wesołego miasteczka, grilowaliśmy na trawie. Prawdziwa laba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz