Środa, 2 lipca, kierunek Darłówko
W połowie drogi wjechaliśmy w strefę burzy.
Najpierw ciemno i pioruny, później strugi deszczu.
Dosłownie strugi, które spływając po szybach, nie dawały wycieraczkom żadnych szans...
Na szczęście słońce wyszło po kolejnych kilkudziesięciu kilometrach...
Nie zdążyliśmy na zachód słońca na plaży, ale udało się zobaczyć wschód księżyca :)
Dziś wstałam wcześnie rano i wyruszyłam z psem obejrzeć okolicę.
Jak zawsze spacerowałyśmy bocznymi drogami i plażą omijaną przez turystów...
Choć czasem spokój zależy nie od miejsca ale od pory...
Deptak o 7 rano...
To samo miejsce o godzinie 15.30
Dzisiejszy dzień (czwartek, 3 lipca) upłyną nam na rozstawianiu obozowiska, oraz poszukiwaniu lokalnych przysmaków :)
Na kempingu pojawiła się też przemiła niespodzianka :)
Obóz karate, na którym jest Maks, zrobił sobie trening 100 metrów od naszej przyczepy :)
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz