piątek, 28 sierpnia 2015

Węgierskie baseny i chorwackie morze (cz.2)

Pasmo gór chorwackich jest naturalną granicą dwóch stref klimatycznych. Po przejechaniu szeregu tuneli, naszym oczom ukazuje się inny świat :) Widzimy typową roślinność strefy śródziemnomorskiej, całkowicie zmienia się krajobraz, nawet słońce świeci jakby inaczej ;) Po jakimś czasie w oddali widać błękit wody i otaczające go skały, to nasz cel - Adriatyk.





Na miejsce wakacji wybraliśmy Pag. Pag to piąta co do wielkości wyspa Chorwacji (długość: 60 km, szerokość: 2 do 10 km).
Na wyspę od strony północnej można się dostać promem, a od południowej mostem (zbudowanym w 1968 roku) i my tą drogę wybraliśmy.


Z zapartym tchem oglądamy widoki za oknem...





... i szybko, za szybko, trafiamy na kemping. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne, czysto, piękne sanitariaty, niedaleko do morza. Pani pokazuje wolne miejsca, znajdujemy parcelę w cieniu.







Rozstawiamy szybko obozowisko, przebieramy się, łapiemy ręczniki i tradycyjnie biegniemy do wody. Niestety okazuje się, że najbliższa zatoczka (ta widoczna z kempingu) to miejsce postoju łodzi i motorówek. Plaża jest około 350 metrów dalej, nieduża, ładna, kamienista, rosną palmy.  Morze daje przyjemną ochłodę.




Chłopcy dłużej pływają, a ja idę przejść się na spacer. Dosłownie 50 metrów dalej widzę ogrodzenie sąsiadujące z plażą a za nim kampery i przyczepy. Mały kemping nad samym morzem. Chcę! A jak ja chcę, to muszę! 


Biegnę po moich chłopaków, mam nadzieję, że zaakceptują pomysł przeprowadzki, chociaż dopiero co przyjechaliśmy. Wszyscy razem, mokrzy, prosto z plaży idziemy jeszcze raz oglądnąć wypatrzone przeze mnie miejsce. Im też się podoba. 


Wracamy więc do przyczepy, przebrać się i zastanowić co dalej. Przychodzimy na miejsce naszego obozowiska, a tam czeka nas niemiła niespodzianka. Kiedy przyjechaliśmy było spokojnie, teraz ludzie wrócili z plaży i idą w stronę tawerny, która jest za ogrodzeniem, dosłownie kilkanaście metrów dalej. Zaczynają się śpiewy, gwar, zabawa. Dwie noce przy autostradzie a teraz to? Decyzja zostaje podjęta szybko, trzeba się przenieść. Idziemy na kemping "Maly Dubrovnik" zbadać sytuacje. Pan w budce przy wjeździe kręci głową, nie ma wolnych miejsc. Wpuszcza nas abyśmy sami się przekonali, niestety ma rację, kemping jest niewielki, wszystko zajęte. Kiedy odchodzimy, goni nas wysoki facet z nożem w ręce. Tak nas zatkało, że zamiast uciekać zatrzymaliśmy się... I dobrze, to Właściciel kempingu. Informuje nas, że jutro o 10 zwolni się miejsce w cieniu, pokazuje dokładnie które. Tak! To nam pasuje, rano przeprowadzka :) Mówiłam, że jak chcę to muszę ;)
Spokojni o dalszą część pobytu na Pagu idziemy na chwilę w stronę gwarnego centrum rozrywki, gramy w cymbergaja i inne podobne gry, jemy popcorn, pijemy chorwackie piwo. Jest głośno, błyskają kolorowe światła, trochę to męczące. Wracamy i kładziemy się spać. W tawernie impreza trwała do trzeciej nad ranem...

CDN


2 komentarze:

  1. Ale jesteś Ewciu uparta ;) pisałam przecież o kempingu Porat i polecałam Mali Dubrovnik - trzeba było odrazu na niego walić :)
    Byłam ciekawa czy dotarliście na Pag i proszę ... jest relacja :)
    gusia-s

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotarliśmy na Pag, a Twoje rady były bezcenne. dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń