środa, 21 sierpnia 2019

Kierunek - Morze Czarne (cz.2 - przez Sybin do Mamai)

Tego dnia w planach mieliśmy do przejechania około 440 kilometrów. Droga była całkiem przyzwoita i do granicy z Rumunią jechało się dobrze. Później było już tylko gorzej... Pech... Ruch wahadłowy dwa razy, trzygodzinny korek, a do tego pomyliliśmy wjazd na autostradę. Swoją drogą autostrada piękna, nówka sztuka :)


Byliśmy już bardzo zmęczeni (kierowca zwłaszcza), do kempingu (znalezionego w necie) było już tylko 4 kilometry, kiedy nawigacja kazała skręcić w taką drogę...


Od razu mi się nie spodobała... Po trzech kilometrach spotkaliśmy auto, którego kierowca potwierdził moje obawy i powiedział nam, że kempingu już nie ma... Oczywiście mój mąż uparł się, żeby to sprawdzić i pobiegł ścieżką, zostawiając nas w dziwnym miejscu, jakby jakiejś małej wymarłej osadzie. Oj, działa wtedy wyobraźnia...





Faktycznie, kempingu nie było, wszystko zamknięte, jacyś wędkarze powiedzieli, że teraz to teren prywatny.


Zawracamy, tłukąc się z powrotem polną drogą (przypominam, nasz zestaw ma 13 metrów i ponad 4300 kg), zapada zmrok... Znajdujemy parking dla tirów pod jakimś motelem i tam postanawiamy nocować. Jest nam wszystko jedno, 10 godzin w drodze... Tylko dlaczego tiry nie gaszą silników na noc?! Mimo zmęczenia budzę się kilka razy...


Dziś przed nami ponad 500 km. Po wczorajszych "przygodach" boję się myśleć co nas czeka. Ale nie jest źle :) Widoki piękne! Jedziemy przez góry.


Nawigacja mówi, że na obwodnicy Bukaresztu jest straszny korek i prowadzi nas przez środek miasta. Bloki są paskudne. Ale są też czymś w rodzaju "pomnika minionej epoki", więc oglądamy je z zainteresowaniem.



Późnym popołudniem docieramy do Konstancy, a właściwie do Mamai. To najstarsza i największa miejscowość wypoczynkowa w Rumunii, położona nad Morzem Czarnym, na długiej mierzei. Obiektywnie tu jest ładnie :) Chociaż do mnie osobiście wielkie, nowoczesne hotele nie przemawiają.


Planowaliśmy zatrzymać się na kempingu GPM, jednak nie było wolnych miejsc. Na kolejnym mamy więcej szczęścia, właśnie zwalnia się miejscówka pod drzewem, niedaleko plaży i sanitariatów z przyzwoitym wjazdem :) Kemping przyjemny, czysto, wieczorem cicho i spokojnie. Na kempingu bar i apteka oraz sklep spożywczy. Piękna plaża z parasolami i leżakami dla gości kempingu.

Poniższe zdjęcia plaży wykonała i przesłała mi Ola, dziękuję :)





Cena pobytu na kempingu - około 150 zł za noc (auto, duża przyczepa, prąd, trzy osoby). Zostajemy na dwa dni.



Muszę jeszcze wspomnieć o kibelkach :) To nie takie proste jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Aby "bezpiecznie" korzystać, należy opanować technikę ;)



 CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz